"Bo­hater nie jest od­ważniej­szy od zwykłego człowieka, ale jest od­ważny pięć mi­nut dłużej."

czwartek, 6 listopada 2014

Prolog


Na ulicy oświetlonej już tylko samymi lampami nagle pojawiło się dwoje ludzi z małym zawiniątkiem. Mężczyzna sprawdził na zegarku godzinę. 21:34. Podeszli pod numer 14 na Flower Street.

- A więc to tutaj? - spytała kobieta, nie oczekując odpowiedzi. - Jesteś pewien, że to dobre miejsce? - była wyraźnie zdenerwowana.

- Hej, spokojnie. Ci ludzie są naprawdę dobrzy. Przecież ich obserwowaliśmy. Wiemy o nich wszystko, co powinniśmy. Oni marzą, żeby zostać wybranymi, choć… Nie do końca o tym wiedzą - „No okay, nie za dobrze to ująłem…”. - Będzie dobrze, na pewno się nadają. To nasi najlepsi kandydaci.

- No w sumie to racja… Tak bardzo nie chcę tego robić - kobieta popatrzyła na swojego towarzysza.

- Przecież wiesz, że ja też nie… Ale inaczej nie może się to rozegrać. Spróbujmy uratować chociaż jedną osobę - mężczyzna objął ją ramieniem. - No to się żegnamy… - oboje przytulili zawiniątko i je pocałowali. Kobieta zaczęła cicho płakać. Mężczyzna obejrzał się, by sprawdzić, czy na pewno nikogo nie ma w pobliżu. Nie potrzebowali świadków. Wręcz nie mogli ich mieć. W przeciwnym razie to wszystko byłoby na marne.

Gdy był już pewny, że są sami na tej ulicy i że nikt ich nie obserwuje, położył nosidełko pod drzwiami domu, a do niego włożył śpiące dziecko oraz list i lekką paczkę. Razem popatrzyli jeszcze chwilę na to, a właściwie na tego, kogo mieli już za chwile zostawić obcym ludziom i już nigdy więcej się z nim nie spotkać. Nie będą uczyli go chodzić, nie zaprowadzą go po raz pierwszy do przedszkola ani szkoły. Nigdy z nim nie porozmawiają. Ale tak musiało być. Innego wyjścia nie było. Przynajmniej dziecko w ogóle przeżyje. Rodzice zadzwonili do drzwi.
Słysząc dzwonek, pani Mary wstała z fotela i otworzyła zamek. Wyszła na zewnątrz i ujrzała „prezent”. Zaczęła się rozglądać, ale ci, którzy go podrzucili, zniknęli. Gdy kobieta weszła z dzieckiem do środka, usłyszała krzyk. Potem huk. Jeden strzał. I drugi.

5 komentarzy:

  1. Zapowiada się świetnie :)
    Mam nadzieję, że będzie takie fajne jak twoje drugie opowiadanie, a może nawet lepsze :D
    W każdym razie życzę dużo weny, bo każdy kto pisze wie jak bardzo jest ona potrzebna!


    sadness-do-not-live-in-the-soul.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój drugi blog 8) czytam oczywiście

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam :D Czytam, czytam i jest bardzo intrygujące :D Czytać, czytać idę 1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wpadłeś na bloga i że zamierzasz czytać dalej ^-^ Dzięki za komentarz :3

      Usuń