"Bo­hater nie jest od­ważniej­szy od zwykłego człowieka, ale jest od­ważny pięć mi­nut dłużej."

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 4 - Być sobą...?

      - No to jak jest z tymi twoimi kolegami? - pyta mama, kiedy schodzę do kuchni. - Poznałeś już kogoś bliżej?
      - No nie do końca - a właściwie wcale, ale oczywiście nie mówię tego na głos. - Taka Sophie chciała mnie oprowadzić po okolicy, ale... No nie wiem, czy to nadal jest aktualne.
      - Stało się coś? - Mary odwróciła się do mnie i zrobiła poważną minę.
      - Nic szczególnego, po prostu trudno jest się wpasować w taką grupę ludzi, a tym bardziej się z nimi zaprzyjaźnić - wolę na razie nie wspominać o zdarzeniu z ogniem.

      - Przecież wiesz, że jeśli chcesz mieć przyjaciół, to wystarczy, że będziesz sobą - mówi. Jej twarz znów przybrała radosny wyraz, więc uśmiecham się do niej i znów idę do swojego pokoju.
      Mary powiedziała mi, że mam być sobą. Serio? Codziennie muszę ukrywać swój prawdziwy wygląd i umiejętności. I to ma być wyrażanie siebie? Przecież oni wszyscy i tak mnie nigdy dobrze nie poznają. Jedyny czas i miejsce, gdzie naprawdę mogę być sobą, to wtedy, gdy jestem w domu lub w nocy i wcześnie rano, gdy nikt obcy mnie nie widzi. Tak naprawdę znają mnie dobrze tylko dwie osoby. Czy kiedyś będzie ich więcej? Nie mam pojęcia. Z jednej strony chciałbym się tym wreszcie z kimś podzielić, ale z durgiej - skoro to takie ważne, to chyba jednak nikt inny nie będzie tego wiedział. Tak bardzo chciałbym, żeby codziennie nie musieć malować włosów i zakładać soczewek oraz inaczej się zachowywać. Tak bardzo chciałbym się wreszcie pokazać światu bez tego całego zamaskowania. Nie po to, żeby zrobić z siebie widowisko, żeby kogoś tym zainteresować. Chciałbym to zrobić tylko po to, by wreszcie poczuć przy innych ludziach, że naprawdę jestem sobą.
      Idę do łazienki, zmywam z włosów farbę i ściągam soczewki. Uwielbiam ten moment, kiedy w lustrze ponownie mogę zobaczyć moje płomienne włosy i (często świecące się w tym czasie) pomarańczowe oczy. Zakładam zieloną bluzę i wychodzę na dwór, by pobiegać. Gdy stoję już przed domem, sprawdzam jeszcze, czy na pewno jestem na ulicy sam. Nikogo nie ma, świetnie. Ale gdy tak biegnę (tym razwm naprawdę bardzo szybko) nagle zauważam, że ktoś leży na drodze, a obok jego głowy widzę dosyć sporą kałużę krwi. Co mogło się stać? Nie ważne, nie mam czasu. Zatrzymuję się przed leżącym człowiekiem i sprawdzam, czy jest przytomny. Jest, coś do mnie szczepcze - "Pomocy, zaraz umrę, chyba mam dziurę w głowie.". Nawet nie pytam go, co się stało, nawet nie myślę, tylko biorę go bez wysiłku na ręce i biegnę z nim do szpitala. Kładę go pod drzwiami, głośno krzyczę, walę pięściami w drzwi i uciekam. Przecież się nie zamaskowałem, biegłem bardzo szybko z marchewkowymi włosami na wierzchu, ze strachu czy zdenerwowania świeciły mi się oczy. Mam nadzieję, że ten mężczyzna nie zauważył, jak wyglądałem... Ale zaraz, czym ja się przejmuję?! Przecież ten facet o mało co nie zginął na miejscu! Mam nadzieję, że nic mu się nie stało, że zdążyłem, że ktoś mu pomógł.
      Po powrocie pakuję plecak, myję się i kładę się do łóżka. Jutro kolejny dzień szkoły. A dzisiaj tyle się wydarzyło. Marzę tylko o tym, żeby Ansel nie czepiał się mnie o podpalenie go (bo przecież to nie ja!) i aby wszystko było już całkowicie okay. I żeby Sophie i inni nadal chcieli się ze mną zaprzyjaźnić. Pomimo tego że przyjaźń ze mną i tak nie może być do końca prawdziwa...






____________________






I jak? Jest w miarę okay? :D W ogóle podoba Wam się imię Avriel? :p Proszę, komentujcie, by mnie motywować do dalszego pisania lub wskazać mi błędy :D

6 komentarzy:

  1. Troche za szybko działo się to z tym facetem i szpitalem. Może więcej opisów czy coś. Ariela XD bardzo lubię chociaż uciekł po podpaleniu kolegi co raczej wygląda na przyznanie się do winy XD weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie w tym wypadku tak miało być, miało być bardzo szybko, bez myślenia, bez dodatkowych czynności :D Co do ucieczki - no wiesz, ekocje XD

      Usuń
    2. No w sumie tak ale jednak wszyscy stoją gapia się na klotnie a tu jeden się zapala ten go gasi i ucieka XD

      Usuń
    3. Hahaha XD Przynajmniej w ogóle mu pomógł :P

      Usuń
  2. Ja rozumiem, dlaczego to tak szybko się działo :) Chociaż, ja musiałam czytać powoli, by się nie pogubić, ale wiesz- to ja :D Jest w miarę okey? Jest dużo dużo więcej niż okey! Jest super! Rozdziały krótkie, ale często wstawiasz, więc jest idealnie, trzeba tylko poświecić trzy minutki dziennie. Chociaż nie nazwałabym tego poświęceniem, bo czytanie Twojego opowiadania to prawdziwa przyjemność :) Imię Avriel? Nie wiem dlaczego kojarzy mi się z dziewczyną :D Ale podoba mi się. Uważam że wymyślanie imion do opowiadań to jedna z najlepszych rzeczy :D Ja niestety mam już imiona narzucone. Im ciekawsze, rzadsze imiona tym lepiej, Avriel i Ansel, świetnie i Sophie także. W każdym razie, rozdzialik tak samo dobry jak i poprzednie, czyli wspaniały i zachęcający. Czekam na kolejny :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za te wszystkie miłe słowa :) W sumie bardzo dużo imion biorę od moich ulubionych aktorów, piosenkarzy i innych sławnych osób XD Ale staram się wybierać takie, żeby nie były zbyt popularne :D Myślę, że później rozdziały będą dłuższe, bo ostatnio nie było mnie w domu i na telefonie po nocach pisałam :P

      Usuń