"Bo­hater nie jest od­ważniej­szy od zwykłego człowieka, ale jest od­ważny pięć mi­nut dłużej."

czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 1 - Kim jestem?


        Siedzę w domu na kanapie. Jest całkowicie cicho, nikogo nie ma w domu. Co się z nimi stało? Mam wrażenie, jakby zupełnie nagle zniknęli. Nie wiem dlaczego, ale coś zmusza mnie do pozostania tam, gdzie jestem, pomimo tego że chcę poszukać rodziny. Coś mówi mi, że są bezpieczni, więc się nie denerwuję. Jednak nagle słyszę dwa wystrzały. Ktoś zginął? Kto? Co się dzieje?! Znów otacza mnie tylko cisza. Cisza i nic więcej. Już po chwili się to zmienia, bo słyszę głośny dzwonek. O co chodzi?!

        No tak, budzik. Już 6:00. Szybko wyłączam alarm i wstaję z łóżka. Dość niestarannie je ścielę i wykonuję serię porannych ćwiczeń. Po nich już jestem w miarę rozbudzony, więc biorę ubrania z szafy i idę do łazienki. Już ubrany idę do przedpokoju. Jak zwykle o tej porze reszta jeszcze śpi. Zakładam adidasy oraz bluzę i wychodzę na poranny spacer. Całe miasto także jeszcze się nie obudziło. Naprawdę jestem jedynym, który robi takie rzeczy o poranku? Może to i lepiej. Chwilę idę po chodniku, jednak decyduję się, że dziś sobie pobiegam. I tak jest niedziela, i tak na razie nikt mnie do niczego nie potrzebuje.

Lubię wychodzić na dwór o tej porze dnia, między innymi dlatego, że nie muszę się ukrywać. Nie muszę się maskować, bo i tak nikt mnie nie zobaczy. W takich momentach wreszcie mogę być sobą. Dlaczego tak mówię? Dlaczego każdego dnia muszę zakładać soczewki i malować włosy łatwo zmywalną farbą (tak przy okazji - to świetny wynalazek)? A to dlatego, że nie jestem jak inni ludzie w moim wieku. Albo w ogóle nie jestem jak inni LUDZIE. Moje włosy wyglądają, jakby się paliły, a oczy są całkowicie pomarańczowe. Dodatkowo świecą się, gdy się zdenerwuję lub gdy moje inne emocje będą naprawdę silne. Poza tym jestem nadludzko zwinny, szybki i silny. Myślisz, że teraz się chwalę? To bardzo się mylisz. Dla mnie to zwyczajna udręka. Nie mogę nikomu o tym nawet powiedzieć, a tym bardziej tego pokazywać. Dlaczego? Po pierwsze - zostałbym szczerze wyśmiany. Nastolatkowie w tych czasach raczej nie są zbyt tolerancyjni, a zwłaszcza nie w moim przypadku. Po drugie - rodzice mi zabronili. Tak, słucham się rodziców w takich sprawach. Powiedzieli, że to naprawdę bardzo ważne, że wyjawienie tych informacji mogłoby zmienić całe moje życie. Chłopak, któremu przy śmianiu się z kawałów pomarańczowe oczy zaczynają się świecić, to rzeczywiście bardzo dobry temat dla ludzi z telewizji i gazet. I co za tym idzie? Sława? Raczej nie w tym przypadku. A nawet gdyby, to już sam mój pierwszy argument przeciwko ujawnianiu się zdecydowanie mi wystarcza.

    Po godzinie biegania wracam do domu. Biorę szybki prysznic i idę do kuchni. Jeszcze nikogo tam nie ma, ale wiem, że zaraz się pojawią, więc wyciągam chleb i zaczynam robić kanapki. Gdy kończę nakrywać do stołu, do pomieszczenia wchodzą rodzice. Oboje w tym samym czasie, jak zwykle. Tak naprawdę nie są oni moją prawdziwą rodziną, ale tak ich traktuję. Byłem z nimi prawie od samego początku. Więc skąd się wziąłem? Mama, a właściwie Mary (czasem ją tak nazywam, bo bardzo lubię to imię, a poza tym nie jestem pewien, czy powinienem do niej mówić „mamo”, na szczęście nigdy się na mnie za to nie złości) zawsze mówiła, że podrzuciło mnie dobre małżeństwo, moi prawdziwi rodzice. Na serio? Oni - DOBRZY? Jak dobrzy ludzie mogą podrzucić swoje dziecko obcym? Dlaczego? Podobno mieli wielki problem. Moje życie z nimi mogło być poważnie zagrożone. Czemu? Tego też nie wiem. Tyle razy słyszałem, żeby się na nich nie złościć, podobno poświęcili dla mnie swoje życia. Podobno zginęli, choć moi obecni rodzice nie mają pewności. Przecież zupełnie ich nie znali! Ale to nie ma znaczenia. Nie chcę o tym myśleć. Teraz cieszę się tylko, że mam rodzinę i… Że żyję…

Witam się z Mary i James’em. Na widok przygotowanego śniadania uśmiechają się. Jemy w ciszy, a potem zbieram naczynia i je myję. Chociaż takie proste rzeczy mogę robić ludziom, którzy mnie zaakceptowali i - przede wszystkim - nie porzucili. Potem idę do swojego pokoju. Mam trochę czasu dla siebie, więc kilkadziesiąt razy podciągam się na drążku, który wisi tuż pod sufitem naprzeciwko łóżka. Na początku zawszę muszę do niego dość wysoko podskakiwać, ale przecież dla mnie to żaden problem. Pomimo mojej wspaniałej formy, wciąż muszę ćwiczyć. Nie chodzi tylko o samo polepszanie sprawności fizycznej, ale także psychicznej. Ćwiczenia pozwalają mi się skupić, całkowicie odciąć od świata. A potrafienie zrobienia takiego czegoś na zawołanie jest naprawdę bardzo przydatne i trudne do nauczenia.

Po skończonym wysiłku idę do łazienki, by ukryć to, jak naprawdę wyglądam. Zakładam niebieskie soczewki i maluję włosy na brązowo. Takiego znają mnie wszyscy znajomi, sąsiedzi i nauczyciele. Takiego i tylko takiego. Nikt oprócz rodziców nie zna mojego sekretu. A z resztą, kto miałby o tym wiedzieć? I po co? Nie widzę w tym sensu, więc po prostu przestaję o tym myśleć.

Jako inny człowiek, albo właściwie jako W OGÓLE człowiek wychodzę do miasta, by załatwić trochę spraw. Potem wracam do domu na obiad, robię coś na komputerze, oglądam z rodziną telewizję, jemy kolację i szybko kładę się do łóżka, bo jutro czeka nas ciężki dzień - pierwszy dzień w nowej szkole.

Więc kim dokładnie jestem? Nazywam się Avriel Green i mam prawie 17 lat. Moi prawdziwi rodzice najprawdopodobniej nie żyją, mieszkam z Mary i James’em Green. Jestem obywatelem Shirday City. Jeszcze jestem jedynakiem. A kim jestem dla świata? Kim jestem dla kraju? Kim jestem dla miasta i jego mieszkańców? Kim jestem dla znajomych i nauczycieli? Kim jestem dla SIEBIE? Na wszystkie te pytania odpowiedź jest tylko jedna. Jestem NIKIM.





 ____________________ 






Mam nadzieję, że się podoba :) Proszę o wyrażanie opinii w komentarzach, to dla mnie naprawdę ważne ;) Coś się podoba? Coś się nie podoba? PISZ! :D

4 komentarze:

  1. Bardzo fajne. Takie inne i wow. Wszytsko jest super świetnie pisz dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super, ciesze się ,że mnie zaprosiłeś :) Fajny styl a prolog przypomniał mi troche początek 1 filmu o Harrym Potterze :3 Wracając do tematu wiem ,że muszę jeszcze nadrobić 6 rozdziałów ale w końcu od czego jest weekend ( Mam tylko jeden mecz ^^ ). Jeszcze raz chwalę i zaczynam czytać następne !
    //Pisarka z bloga /nordycka25/ :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :) Też mi się to z Harry'm Potter'em kojarzyło, jak pisalam :p I nie martw się, też mam u Ciebie sporo do nadrobienia... Ale od czego jest noc? :D

    OdpowiedzUsuń