"Bo­hater nie jest od­ważniej­szy od zwykłego człowieka, ale jest od­ważny pięć mi­nut dłużej."

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 12 - Że jaki ród?!

      Czytam:

12 czerwca

Synku! Tak naprawdę nie do końca jeszcze z nami jesteś - dzieli nas brzuch Twojej mamy. Ale za kilka miesięcy masz przyjść na świat. Nie będziemy mogli być razem, to niemożliwe. Dlatego przygotowuję to dla Ciebie już teraz. Potem nie będzie na to czasu. Czytaj w każdej chwili, w której tylko będziesz miał wątpliwości. O cokolwiek. Jakiekolwiek.

Więc na początku jestem Ci winien jakieś wytłumaczenia, prawda? Pewnie zastanawiasz się skąd pochodzisz i dlaczego jesteś taki, a nie inny. No to zacznijmy od początku. Kiedyś spotkałem gdzieś Twoją mamę. Zaprzyjaźniliśmy się i spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Aż w końcu się pobraliśmy. Ale jeszcze wtedy ona o czymś nie wiedziała. Właściwie nikt ŻYJĄCY oprócz mnie i jeszcze ejdnej osoby o tym nie wiedział. Otóż muszę Ci powiedzieć, że nie do końca jestem takim zwykłym człowiekiem. I ty też nie będziesz (czytaj: nie jesteś). Pochodzę ze starego rodu Azheriada, nazywanego Wojownikiem Ognia. Nie wiem tak naprawdę, skąd się wziął on i jego moce, ale raczej nie jest to teraz zbyt istotne. W każdym razie miał on syna, który był taki sam - rude włosy, świecące oczy, niesamowote umiejętności i dary. Ten syn - Fiodor miał kolejnego syna - Ortherfa, a temu urodziło się aż dwóch synów - Sofidex i Sylour. Ale jeden z nich (Sylour) był inny - jego włosy oraz oczy były czarne, był chudy, ale nadal nadzwyczajnie silny, nie posiadał żadnych mocy, jednak dostał pewien dar - bardzo powolne starzenie się. Sofidex to mój nieżyjący już ojciec. Natomiast Sylour (kiedy to jeszcze żył i jego brat, i ojciec) był bardzo zazdrosny przez to, że był odmieńcem. Ortherf więcej czasu spędzał z moim tatą, lepiej się z nim dogadywał. A w tym czasie mój wuj rozpoczął życie w całkowitym odosobnieniu. Nie miał nikogo. Z jednej strony cieszyło go, że nie musi patrzeć na te okropne twarze swojej "okrótnej" rodziny, lecz z drugiej - wciąż ogarniała go złość na myśl o tym, jak potraktował go ojciec. Choć tak naprawdę zrobił to tylko z jego winy - Sylour zazwyczaj odrzucał jego rady, często nie chciał z nim rozmawiać. Wreszcie postanowił, że się zemści. Ale już nie na umierającym ojcu, tylko na bracie. A dokładniej najpierw na jego rodzinie - na początku brat miał patrzeć na śmierć swoich najbliżych, dopiero potem przeżyć swoją. Jednak mój ojciec zmarł wcześniej przez chorobę serca. I w tym wypadku zemsta przeniosła się już tylko na mnie i moją rodzinę. Dlatego też musimy Cię oddać - Sylour zabije nas, a potem Ciebie, jeśli tego nie zrobimy. A jeżeli uda nam się gdzieś Ciebie ukryć i nie będziesz się ujawniał - jest możliwość, że już nigdy Cię nie znajdzie. Pamiętaj, musisz przeżyć. A ród Azheriada nie może wyginąć tak, jak to zapragnął sobie brat Twojego dziadka.

Jest jeszcze naprawdę dużo rzeczy do wyjaśnienia, ale nie wszystko na raz. W każdym wypadku, w każdej sytuacji - pamiętaj o jednym - jesteś taki, bo właśnie taki miałeś być. I z tego powodu powinieneś czuć się dumny. A gdyby ktokolwiek zwrócił by Ci na to uwagę, lub wyśmiał by Cię, uśmiechnij się tylko i wspomnij moje słowa. Bo należeć do rodziny Azheriada to po prostu zaszczyt.

I jeszcze jedno - kochamy Cię. Cokolwiek byś nie zrobił. Ale proszę, jeśli możesz, rób dobrze. Tak, byśmy, patrząc na Ciebie z góry, mogli kiedyś z dumą wskazywać Twoją osobę palcem i mówić "To jest nasz syn". Phoenix'ie, nie zawiedź nas. Nigdy.

      Nie mogę dalej czytać. Po prostu nie mogę. Jest mi tak głupio. Może nie jestem jakiś super zły, ale przecież tyle razy zastanawiałem się, dlaczego nie mogę być normalny. Nie zawsze też byłem miły, nie zawsze się odpowiednio zachowywałem. No i na dodatek mówiłem o nich, że są złymi ludźmi, nie wierzyłem Mary i James'owi...Czy ja ich już zawiodłem? W tej chwili mam wrażenie, że tak i podświadomie cały czas próbuję się z tego wytłumaczyć. Czyli jeszcze gorzej. Ale ja nigdy nie chciłem sprawić im przykrości... A w dodatku teraz nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć - że pochodzę z jakiegoś rodu Wojowników Ognia, którego nazwy nawet nie potrafię wymówić, a po świecie krąży niesamowicie stary facet, który chce mnie zabić? To brzmi jak jakiś chory sen. Ale w sumie... Dlaczego niby ktoś miałby mnie okłamywać?
      Ocieram łzę, która spłynęła mi po policzku. Na szczęście tylko jedna. Nie mogę się teraz "rozklejać"... Zamykam poradnik, który tak właściwie okazał się zbiorem listów i schodzę na dół. Muszę szybko coś zrobić.
      W salonie siedzą rodzice. Siadam między nimi na kanapie, a potem się do nich przytulam i obojgu szepczę do ucha "przepraszam". Dziwnie się na mnie patrzą. Dodaję "Za wszystko." i wtulam się w ramię Mary. Byłem taki głupi!
      Ale oni już po chwili zrozumieli.
      - Nic się nie stało, Avi - mówi cicho James. - Naprawdę nic się nie stało.
      - Ale ja byłem taki okropny! Myślałem, że oni byli jacyś nienormalni! - znowu krzyczę jak dziecko.
      - Nie martw się, Avriel - mama ciepło się do mnie uśmiecha. - Jesteś dobrym człowiekiem, pomimo swoich błędów. I już zawsze taki będziesz.
      Po tej krótkiej rozmowie i jeszcze kilku minutach spędzonych w ciszy, idę do łazienki. Tam szybko myję włosy i ściągam soczewki. Myślę, że przynajmniej Cassie musi o tym wiedzieć. W końcu jest moją siostrą, więc i tak niedługo zobaczyłaby mnie w tej postaci.
      Wchodzę do jej pokoju.
      - Długo cię nie było - mówi bez odwracania się. Bawi się jakimś pluszakiem.
      - Tak, przepraszam. Za to mam ci do wyjawienia pewien sekret - drugie zdanie wymawiam teatralnym szeptem.
      - Tak? - Cassidy odwraca się w moją stronę zaciekawiona. - Co masz na włosach?
      - No właśnie nic - uśmiecham się do niej. - To mój prawdziwy wygląd. Ale pamiętaj, nie możesz nikomu mówić, okay? - patrzę jej prosto w oczy. Ona tylko kiwa szybko głową. Wiem, że mogę całkowicie jej zaufać, że nigdy w życiu mnie nie zdradzi. Czuję to.- I jeszcze jedno. Możesz mnie nazywać "Phi". To będzie nasze sekretne imię. Podoba ci się?
      - Jej, jest super! - mała cieszy się. - Phi... A ja też mogę dostać jakieś sekretne imię?!
- No pewnie! A jakie byś chciała?
      - Hmm... - dziewczynka robi poważną minę. - Mogę być Blue?
      - Jest świetnie - robię równie poważną minę i z uznaniem kiwam głową. - No to jak? Bawimy się? - podchodzę do niej i siadam na podłodze. - To kto dzisiaj będzie doktorem?
      Phi i Blue - brzmi conajmniej idealnie. Więc teraz mamy nawet swoje magiczne ksywki... No, nie mam teraz czasu, by o tym więcej myśleć - chore misie wzywają.





____________________






Rozdział znów krótki, wiem. Miałam jeszcze dodać w nim jakieś zdarzenie z Sophie, ale dawkujmy sobie przyjemności i zaskakujące momenty, tak? :* Ale ogólnie się podoba? :D

Zapraszam na moje pozostałe blogi :) :
fightersofthefuture.blogspot.com
cichyaniol.blogspot.comcom
Tak, tak, piszę trzy opowiadania na raz :3

7 komentarzy:

  1. Ja nie wiem, jak Ty dajesz radę z trzema opowiadaniami, ale ją dajesz, bo wszystkie Twoje opowiadania są cudowne, to trzecie na prawdę dobrze się zapowiada i jestem w trakcie "Cichego Anioła" i bardzo mi się podoba :) Ale teraz jestem tu i na tym się skupię. Ten rozdział był po prostu kochany! Nie wiem, jak to inaczej nazwać, ale tak przyjemnie mi się go czytało, chociaż jest tak samo świetny jak i poprzednie rozdziały. Niby schematycznie zły wujek, a jednak ciekawie i zaskakująco :D Ci prawdziwi rodzice musieli być, ale James i Mary też są dobrymi opiekunami :) Cassidy jak zwykle urocza, a Arviel jak zwykle najlepszy. W pewnym momencie zrobiło mi się go żal. On jest taki super! Znowu tam było, coś z czego się śmiałam (jak zawsze :D). I jak zawsze wspaniały rozdział. Tylko, że ten był taki naj naj! Podziwiam Cię, na prawdę. Pisz dalej, chociażby dziesięć opowiadań na raz! Jesteś niesamowita :)
    Pozdrawiam :) I weny, bo chcę nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jak ty mnie tymi swoimi długimi komentarzami rozweselasz? To one są kochane, dziękuję Ci bardzo :3

      Usuń
  2. Cassie jest słodka, Blue i Phi brzmi jak jacyś tajni agenci 8) podoba mi się, że dodałas fragment "poradnika". A ile lat w takim razie ma ten brat dziadka? I czemu był inny? Masz 3 opowiadania? Myślalam ze tylko dwa lecę czytać 3 :D Arielka jest idealnym starszym bratem, tez chce takiego ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym chciała :) Mój robi sobie ze mną wojny zamiast mi wymyślać sekretne imiona XD

      Usuń
  3. Phi i Blue- najlepszy duet ever <3 Szkoda, że nie pojawiła się Sophie, ale i tak było ciekawie :) Ten "list" od jego taty był niesamowity. Pokazywał jak rodzice(ci prawdziwi) bardzo go kochają. No i oczywiście jestem też ciekawa co dalej z tym wujkiem, który chce go zabić.Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej kuzynka Blue! Nie będę jedyna ^^ A propo początek listu i ta historia jak dla mnie rodem z Thora <3 Nie chciał się już zemścić na ojcu tylko na bracie, normalnie jak Loki :3 Super rozdział! [Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy wymyślaniu imion miałam w głowie tylko: ODYN, ODYN, ODYN. I miałam takie: nie, one nie mogą brzmieć tak samo! :D Ale w każdym razie - Thora oglądałam tylko jedną część (na razie :)), więc jakoś jeszcze nie szczególnie się znam na fabule (ale i tak ubóstwiam mojego kochanego Lokiego, po którym mój pies ma zastępcze imię ^__^), więc nawet o tym nie pomyślałam :D Tylko to imię... :) A jako kolor, nazwę, czy też jako imię - Blue - uwielbiam :)

      Usuń